poniedziałek, 21 września 2015

Herbata z mikrofali/Tea from a microwave


Tym tytułem rozpoczynam niesamowitą historię o włoskiej przygodzie – którą pewnie będę opowiadała raczej w zdjęciach. Nadal nie wiem, czy zaczynam zajęcia dziś, czy dopiero po oficjalnym powitaniu, pod tym względem organizacja jest na poziomie mojego drogiego rodzimego uniwersytetu. Wiem za to, że czajnik to przeżytek i herbatę robi się w mikrofali.

Z przyjemniejszych nowości – co prawda z papierami trzeba się błąkać po całym mieście (mapę dostałam dopiero, kiedy załatwiłam formalności – ale otrzymałam również uniwersytecką torbę), ale ludzie są bardzo uprzejmi. Bardzo starają się mówić po angielsku albo wolnym włoskim dla debili :D Na przykład w autobusie do centrum zaczepiła mnie starsza pani, bardzo była ciekawa i zdeterminowana, żeby wydusić ze mnie kilka słów w jej rodzimym języku – chyba dałam radę. Zdobywanie kodu fiskalnego (codice fiscale) przyniosło pierwsze/nowe znajomości, dzięki którym łatwiej było przejść proces rejestracji w biurach i nabywanie karty do telefonu.

To jest moment, by solennie sobie obiecać, że w ciągu miesiąca zacznę mówić językiem kraju, który taki miło mnie przyjął
Reszta historii w obrazkach:


zona tranquilla/spokojna okolica
zebrane wczoraj bilety na metro, pociąg i autobus/some tickets I got yesterday - for the underground, train and for a bus




San Martino Siccomario - z mojego przystanku/this is how I see the world from my bus stop 

miłe powitanie/warm welcome

Ponte Copero od środka/the interior of bridge

Ponte Coperto


ulice miasta/streets of Pavia

[ENG]
With this title I want to start the story about my Italian adventure (probably mostly in pictures, because I’m a lazy writer). I still don’t know if my lectures starts today or after official welcoming day (at this point it’s really similar to my dear home university). On the other hand I got to know that a kettle is an anachronism and one should make his tea in microwave.

The other news are better – although I got slightly lost while searching for Agenzia Entrate (I got my map just after I finished all registration process – but I have university bag), but people are extra nice and they’re trying really hard to help, sometimes by speaking a bit of English or by speaking Italian really slow and clearly (in extremal situation they even speak French!). For example this morning in bus some older lady started to talk to me  - she was curious about the alien (which is I me apparently) and determined as well to make me speak in her own language – I think, that in the end I did quite well. While getting my tax code (codice fiscale) finally I made some acquintances that helped me a lot through process of getting Italian phone number.

At this moment I swear solemnly that in the month I’ll start to speak the language of nation that welcomed me so nicely.
And the story will continue in pictures (up)



1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki za ogarnięcie trudów biurokracji i męcząco-językowej frustracji !

    OdpowiedzUsuń