czwartek, 24 września 2015

Cappucino po południu/Cappucino in the afternoon


Ponoć takich rzeczy się nie robi – po południu już tylko espresso – a jednak pewnego dnia postawiłam na swoim i signora w kawiarni nie oburzała się specjalnie. Dotychczas spróbowałam już 4 warianty kawy „po włosku”:
- caffe macchiato – czarna, jak przysłowiowy węgiel z dosłowną kroplą mleka, podawana w mikro-filiżance
- cappuccino – z odrobiną czekolady i to po południu! (wbrew wszystkiemu, co słyszałam przed wyjazdem)
- cykorowia bio – niedrogi, smaczne i pobudza, idealne do rozważań nad planem zajęć
- domowa i czarna – zaparzona w mikro-kawiarce, zaproponowana i podana przez współlokatorkę w jeszcze mniejszym plastikowym kubeczku, na szczęście z cukrem.

Wciąż w temacie kulinarnym, miałam dziś przyjemność wziąć udział w lunchu zorganizowanym dla studentów z programu Erasmus ( na jednym z dziedzińców uniwersytetu): dobrego jedzenia było tak dużo, że nie wiadomo, od czego zacząć (poznawanie pozostałych studentów zdecydowanie zeszło na dalszy plan). Focacchia w małych kosteczkach, mini-kanapek (z plastrem salami, dołączonym jako gratis), coś składem przypominającego risotto i coś, co określiłabym jako omlet zapiekany ze szpinakiem – wszystko było zdecydowanie lepsze od ogromnego tortu zaserwowanego na d
eser. Niestety aperitivo i niezależnie od koloru nadal mi nie smakuje.

Nie może być idealnie - wszystkie uliczki nadal są plątaniną nie do ogarnięcia (po któych można chodzić samym środkiem, byle rozglądając się i uciekając w porę przed autobusami), o samym budynku uniwersytetu nie wspomnę. Oczywiście - to dopiero czwarty dzień, przyzwyczaję się ale z autobusu nadal wychodzę za wcześnie, wszędzie chodzę na około i nawet mapy nie pomagają.

Dzisiejszy dzień zdecydowanie można zaliczyć do tych bardziej udanych. Słońce znowu zaświeciło, zjadłam dużo dobrych rzeczy, poznałam sympatycznych ludzi, w końcu się dowiedziałam, jak się zabrać do planu zajęć (do ciekawych nowości należy tez fakt, że mamy swoja drużynę Quidditcha, która ma swoich niemieckich fanów).

Zdjęcia stanowia dowód na to, że spełniam swój obowiązek, jako turystka z zmiłowaniem do wąskich uliczek, mostu i jedzenia.

mini-sandwich and aperitivo

lunch-party

Duomo


still Duomo


narrow streets (while wandering totally lost)

again Ponte coperto but across the riverbend


[ENG]
It should not be done – so I heard that in the afternoon one can get only espresso and no other fancy coffe – but that one particular day I’ve got it my way and no one was hurt. Until now I’ve got to taste 4 different types of Italian coffe.
-          Caffe macchiato – black as a proverbal charcoal with just one drop of milk served in a micro-cup.
-          Cappuccino – with a bit of a chocolate , and in the afternoon! (I’m such a rebel)
-          Chicory bio – actually that’s not a coffe, but was quite cheap, tasty  and perfect while reflecting on lectures timetable.
-          Home-made black – made in a micro coffe-maker by my flatmate, given in an even  smaller plastic cup (luckily with a sugar)
S
SSticking to the gastronomy topic, Today I went to that official erasmus welcoming party that in fact was a lunch with enormous quantity of delicious food (indeed eating all that for free was more important than making new acquaintances). There were: small square pieces of focacchia, mini-sandwiches (with a slice of salami added as an extra), risotto, and something that could have been an omlette fried with a spinach – that all was definitely better than a cake for a dessert. Unluckily and regardless of the color I still don’t like an aperitivo.
d
dThere's no perfection and I have to complain just a tiny bit - I'm still getting lost in Pavia. It's like all streets are horribly tangled so in the end I'm taking possibly the longest way around the exact point I need to reach, and the University building is even worse ( I mean it's beautiful but I just can't get it right, not to mention finding the right classroom). I know it's only the 4th day here and I will get used to everything but for now even map can't help me.


SStill today was  a good and quite successful day. Sun  came back after rainy yesterday. It was warm, I've got to eat many delicious food, I've met many people and learnt how to deal with my timetable (another good information: I learnt that Poland has its team of Quidditch and apparently it seems that they have fans in Germany). 

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cykoriowa bio by mi bardzo pasowała. Zazdroszczę quiddicha !!

    OdpowiedzUsuń